Kochany Rafaelu !
Wiem, że nie lubisz jak ktoś zwraca się tak do Ciebie, ale
przez jakiś czas tylko ja mogłam tak Cię nazywać, więc i teraz sobie na to pozwolę.
Pamiętasz ten piękny czas spędzony razem? To były najpiękniejsze
chwile mojego życia i nigdy ich nie zapomnę. Dzięki Tobie dowiedziałam się co
tak naprawdę znaczy kochać i być kochanym. Nie mogę sobie wybaczyć, że tak po
prostu wszystko zepsułam. Ale kto mógł to zrobić jak nie ja? Nie dziwię się, że
nie wybaczyłeś. Sama nie wiem czy potrafiłabym zaufać ponownie. Ale to dla mnie
dobra lekcja życia. Możliwe, że mnie już nie pamiętasz. Możliwe, że już kogoś
masz. Być może usłyszysz nieraz, gdzieś przez przypadek, moje imię i pomyślisz:
Ah.. znałem taką.. Oszustka. To boli. Chociaż zasługuję na gorsze określenia,
aczkolwiek wolę się łudzić, że myśląc o mnie będziesz choć trochę łaskawszy.
Może minęło zbyt mało czasu, ale chyba nie potrafię o Tobie zapomnieć.
Wiem, że nigdy nie przestanę Cie kochać..
-I wiem też, że nigdy nie wyślę tego listu, tak samo jak stu poprzednich-
powiedziałam do siebie, po czym zmięłam kartkę i wrzuciłam papierową kulkę do szuflady
i z impetem ją zamknęłam. Otworzyłam paczkę papierosów, wyjęłam jednego i
zapaliłam. Wstałam i wyszłam na balkon przez otwarte szklane drzwi. Zaciągnęłam
się i przymknęłam oczy.
-Grace, miałaś to rzucić- usłyszałam głos mężczyzny tuż za
mną.
-Oh, wiem. Tobi, ale to jest tak jak z miłością. Czasami
kochasz kogoś tak mocno. Ta osoba jest dla Ciebie jak nikotyna. Potrzebujesz
więcej i więcej. A gdy nagle jej zabraknie. Wariujesz, nie możesz sobie
poradzić. Chcesz do tego wrócić jednak wiesz, że nie ma takiej opcji..
-Ja Ci pomogę-zarzekł się.- Damy radę- stanął obok mnie i
uśmiechnął się pokrzepiająco.
Skinęłam głową i spojrzałam w niebo pełne gwiazd.
‘Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani
od siebie odejdą. ‘
KONIEC
Szczerze przyznam ,że z łatwością przyszło mi zakończenie tego
opowiadania. Jakoś go szczególnie nie przeżywałam. Nie zrozumcie mnie
źle. Jest ono ważne, ale musielibyście zobaczyć co działo się przy moim
pierwszym blogu ;)
Chyba czas na podziękowania.
Dziękuję Wam za to, że czytaliście to opowiadanie. Za każdy komentarz, za każde dobre słowo.
Za to ,że wytrwaliście do końca.
ZA WSZYSTKO.
DZIĘKUJĘ.
Nawet nie wiecie jak wiele to dla mnie znaczy.
Teraz, jeśli macie ochotę, możecie znaleźć mnie ---> tu
gdzieś tam pewnie będę ;3
Żegnacie!
Świetny rozdział ;> ach. . A liczyłam, że się pogodzą. Zostawiłaś niedosyt ale o to chyba chodzi. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec i szkoda, że nie jest szczęśliwie.. Trudno. Pozdrawiam i życzę dużo weny przy kolejnych opowiadaniach :)
OdpowiedzUsuńTo już koniec? Szkoda myślałam że na koniec wpadną sobie w ramiona lecz takie rozwiązanie też mi się podoba ; ) . Opowiadanie jest świetne i przykro że to już koniec . Pozdrawiam i życzę ogromnej weny przy następnych opowiadaniach ; *
OdpowiedzUsuńKoniec bez happy endu ;/ No, ale istnieją i takie opowiadania.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się to opowiadanie, bardzo.
Epilog podobał i się bardzo. Choć przyznam się, że miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie. A może mogę liczyć na drugą serię? Mam nadzieję, że tak ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń